JOW a struktura władzy w Polsce.
Słowo wstępne.
Wmawia się wszystkim wokół, że demokracja to najgorszy z możliwych sytemów organizacji społeczeństw, lecz do tej pory nikt nie wymyślił lepszego. Przy takiej agitacji zawsze występuje podpieranie się autorytem ludzi powszechnie znanych, niekwestionowanych w swoim dorobku myśli filozoficznej czy politycznej. Sugeruje się przy tym dość jednoznacznie, jakoby było to wręcz niepodważalne zdanie owych autorytetów. Takie, by człowiek maluczki nie ważył się go kwestionować, bo sam jest nikim według takiego autorytetu.
Któż z nas śmiałby równać się z Platonem?
A właśnie Platon najczęściej służy za alibi dla takich propagandystów. Przy czym propagandziści sami podają interpretację wniosków Platona, najczęściej zupełnie odwrotnie niż było w myśli oryginalnej. Nie omieszkają przy tym zapodać mało zrozumiały styl przekazywania mysli oryginalnej, trudne konotacje pojęć historycznych, rzekome aluzje i niedopowiedzenia, i.t.d. Jednym słowem zniechęcają do lektury Platona, sami przy tym epatując swoją znajomością klasyki i pokazując się ludźmi wielce wykształconymi.
Otóż jest to nic innego jak rewia oszustów dla gawiedzi. Platon, choćby w „Państwie”, pisze nie tylko dość zrozumiale, lecz podaje też bardzo proste przykłady rozumienia omawianych kwestii. W sposób nie budzący wątpliwości co do intencji przekazu. Platon swoje słowa wkłada w usta Sokratesa, tym samym okazując szacunek swojemu mistrzowi i jednocześnie pogardę dla demokracji objawionej w wyroku śmierci na Sokratesa orzeczonej przez głosowanie trybunału ludowego stosunkiem głosów 361:140.
Platon jest śmiertelnym wrogiem współczesnych demokratów, którzy nie będąc w stanie zaproponować niczego lepszego, przejęli jego myśli złośliwie je wypaczając i serwują ludowi jako oryginalne.
Niech nikt nie słucha co pisał Platon i inni wielcy filozofowie. Niech każdy sam sięga po lekturę a szybko spostrzeże jakiego głupca z niego robiono.
Ten zew nie dotyczy głupców z oczywistych względów. Ich zawsze musi być przytałaczająca większość, i tak niech zostanie.
——————————–
Każda struktura tworzona w określonym celu winna mieć cechy możliwie największej trwałości konstrukcyjnej zachowując jednocześnie cechę łatwości wymiany jej elementów niesłużących realizacji celu w stopniu dostatecznym.
Rolę takiej struktury pełni system władzy w każdym kraju.
W Polsce mamy system chory, samodestrukcyjny, wyalienowany, pasożytniczy, niezdolny do właściwego wypełniania swojej roli, szkodzący społeczeństwu i grążący jego zagładą. Z takim poglądem nie zgodzi się jedynie korzystający z tego systemu. Jednak takich jest kilkanaście procent. To oznacza, że co najmniej 4 z 5 ten system nie odpowiada. Trzeba więc zaproponować coś nowego.
We współczesnych demokracjach system władzy stanowią 3 filary: stanowiący prawo (Sejm), wykonujący ustanowione prawo (Rząd) i kontrolujący wykonanie prawa (Sąd).
W demokracji władzą najwyższą jest NARÓD. Aksjomat. Konsekwencją tego stwierdzenia jest oczywistość kreowania struktur władzy przez NARÓD. Wszystkich 3 jej filarów.
Oczywistą konsekwencją powyższego jest prawo każdego obywatela do wyboru swojego reprezentanta do każdego z filarów władzy. Aby jednak obywatel mógł z tego prawa skorzystać w sposób absolutnie świadomy, musi mieć dostateczną wiedzę o osobach do władzy wybieranych. Ten warunek spełnia jedynie wybór kandydata spośród współmieszkańców, spotykanego niemal każdego dnia, znanego z wielu aspektów życia i dającego wiele możliwości kontaktu bezpośredniego tym samym uniemożliwiając oderwanie kandydata o rzeczywistości.
Wobec tego wystarczy, by obywatel wybierał swojego przedstawiciela na najniższym poziomie struktur organizacyjnych państwa, czyli Gminach. (Miasto też jest Gminą). Obecnie obywatel wybiera: wójta/ burmistrza/prezydenta w JOW – jako organ władzy wykonawczej. I tak niech zostanie. W warunkach JOW obywatel wybiera też radnego do rady miasta/gminy. I tak niech też zostanie.
Mamy jeszcze strukturę powiatu, województwa i kraju. Zamiast obecnego systemu wyboru reprezentantów do tych struktur proponuję regulację inną. Mianowicie:
– do reprezentacji gminy we władzach powiatu każda z gmin wybiera swojego reprezentanta spośród radnych już wybranych lub kandydatów z odpowiednimi kompetencjami problemowymi,
– starosta wybierany w drodze konkursu publicznego lub przechodnio – przez gminy, spośród mieszkańców powiatu, z prawem zatrudnienia personelu na czas kadencji,
– analogicznie z tworzeniem władz na poziomie województwa/regionu,
– do sejmu każdy z powiatów wybierałby swoich posłów nie na kadencję jak obecnie, lecz według tematów sesji sejmu. Przy czym poseł związany byłby instrukcją swoich elektorów. Funkcja marszałka sejmu byłaby przechodnia, nie dłużej niż co 2 lata, kolejno regionami/województwami, z takim samym kadencyjnym prawem zatrudnienia personelu.
Na poziomie gminy/miasta sesje mogłyby się odbywać co miesiąc. Na poziomie powiatu i województwa wystarczy rzadziej – co 2-3 miesięcy. Na poziomie kraju podobnie.
Kadencja 2-letnia przez najbliższe 30-50 lat.
Co zyskujemy?
W wymiarze stanowienia prawa mamy spójność prawa lokalnego z prawem krajowym oraz eliminujemy konieczność dostosowania się do ułomnego prawa stanowionego na poziomie krajowym a ignorującego interesy lokalne. Oczywisty wgląd i możliwość zadbania o interes własnych mieszkańców z eliminacją patologii partyjnych. Transparentność działań władzy wykonawczej wybieranej bezpośrednio. Systemowy motyw do jej samodoskonalenia, samooczyszczania, rozwoju kapitału społecznego, bardziej równomierny rozwój kraju. Partycypacja w decyzjach i kosztach przedsięwzięć wspólnych, ponadlokalnych różnych szczebli i tym samym systemowy mechanizm racjonalności ekonomicznej tych przedsięwzięć. Na tych poziomach może w sposób naturalny pojawić się korekta liczby gmin, liczby powiatów i województw. Wiemy lub nie, że obecny podział administracyjny kraju jest nieracjonalny i wymaga korekty. W jakiejś mierze został utworzony sztucznie. Co najmniej kilka województw nie ma racji bytu. Pewnie z kilkadziesiąt powiatów i odpowiednio więcej gmin.
Oczywiste, wymierne i znaczne oszczędności finansowe. Wartość trudna do przecenienia. Pozostają do ustalenia kwestie warunków biernego prawa wyborczego, poziomu kompetencji kandydatów. To już rzecz o wtórnym znaczeniu.